Kabina nawannowa to fajne rozwiązanie, zwłaszcza dla tych co dużo chlapią. Jak ja nie cierpię wchodzić do łazienki po tym jak kąpią się moje chłopaki. Nie dość, że nigdy nie włączą wiatraka – lustro całe zaparowane, po płytkach aż woda leci, podłoga cała mokra, wszędzie gumowe kaczki. Jeszcze małego to rozumiem ma dwa lata – robi spływy kaczkom, bombarduje statek gąbką to i nachlapie, na dodatek minuty w miejscu nie ustoi to się nachlapie jeszcze przy wycieraniu.
Ale duży – przecież chłop przed czterdziestką, a chlapie się jak kaczor. Wszędzie pełno wody, ścierki do podłogi nigdy znaleźć nie może, mokro, ślisko – nic tylko wejść i się zabić. Już tyle razy mówiłam, że się kiedyś potknę na tej wodzie, walnę głową w umywalkę i będzie po mnie. Albo polecę do tyłu i walnę w rant ściany, a jest ostry i w ogóle głowa mi pęknie na pół. I zostanie sam z małym i psem. O ta moja sunia też chlapie podczas kąpieli – jakbym wodołaza miała a nie małego yorka. Jedynym wyjściem będzie chyba kabina nawannowa. Bo już nie wiem co wymyśleć na te moje kaczki chlapaczki. A kabina nawannowa rozwiązała by problem chlapania po całej łazience.
Musze sobie sprawdzić w internecie ile taka kabina nawannowa by kosztowała i sobie sprawcić. Wtedy będą mogli się w środku chlapać do woli, rzucać sobie tymi kaczkami i topić statki, a kabina nawannowa zatrzyma wodę i nie będzie zachlapana co dzień cała łazienka. Kiedyś w markecie budowlanym stała taka kabina nawannowa – i już wtedy myślałam, żeby ją kupić ale teraz to już chyba będę musiała. I to mi w końcu zagwarantuję, że przeżyję te ich kąpiele.